Darmowe oprogramowanie (ang. freeware) jest prawdopodobnie tak stare jak same komputery. Z początku małe, ale za to bardzo funkcjonalne programy po prostu nie dały się sprzedawać ze względu na potencjalnie zbyt niską cenę lub po prostu autorowi bardziej zależało na sławie niż na przychodach.
Programy tego typu posiadają licencję i często autorzy określają kto może ich używać np. tylko do użytku prywatnego a nie firmowego. Autor nie pobiera jednak opłaty za udostępnianie praw licencyjnych czyli za użytkowanie programu. Trochę innym sposobem udostępniania charakteryzują się programy typu GNU General Public License rozpowszechnione głównie za pomocą Internetu. Są to programy rozpowszechniane razem z kodem źródłowym, który pozwala na modyfikacje programu według życzeń użytkownika. W związku z licznymi modyfikacjami wielu autorów takie programy nie posiadają klasycznej licencji i jednego autora. Mogą one być rozpowszechniane wyłącznie z kodem źródłowym i dozwala się pobierać opłaty za nośniki oraz serwis takich programów, sam program jednak jest bezpłatny i nie można go kupić. Oba wymienione rodzaje darmowego oprogramowania nie podlegają normalnej wymianie handlowej. Obrocie podlegają natomiast nośniki np. CD-ROMy dołączone do czasopism komputerowych czy książek. W Polsce takie rodzaje licencjonowania programów także często się stosuje czego przykładem może być program Płatnik rozpowszechniany przez ZUS (freeware). Programy takie funkcjonują w naszym kraju od początku ery mikrokomputerów czyli od początku lat osiemdziesiątych. W tamtych jednak czasach były to jednak bardzo proste programy np. do zamiany jednego sposobu kodowania polskich znaków na drugi. Dzisiaj już w XXI wieku dostępne są na tej samej zasadzie (Freeware i GNU) całe systemy operacyjne (np. Linux) i profesjonalne pakiety biurowe (np. StarOffice). Stworzyło to realną konkurencję dla programów płatnych gdzie licencja jest często udzielana na stanowisko komputerowe i co tu ukrywać jest dla wielu niedużych polskich firm zbyt droga (np. ok. 2000 zł za pakiet biurowy MS Office). Firmy te sięgają więc po pakiety darmowe. Właściciel jednej z nich będąc bardzo skrupulatnym wpisał posiadanie takiego oprogramowania (a właściwie jego używanie) do rejestru wartości niematerialnych i prawnych z kwotą nabycia 0 zł. Na nieszczęście rejestr ten poddano kontroli skarbowej i sprawy nabrały rozpędu. Urzędnicy aparatu skarbowego wychodząc z założenia, że nawet darmowe programy używane w działalności gospodarczej stanowią nieodpłatne świadczenie wycenili podatnikowi programy według wartości rynkowej ich płatnych odpowiedników. Oczywiście kwota owej wyceny została powiększyła przychody podatnika, a te z kolei dochód, od którego należy odprowadzić podatek. Konkretnie chodziło o system operacyjny Linux (licencja GNU) i pakiet biurowy StarOffice (także GNU) zainstalowany na dwóch komputerach. I tak podatnik zmuszony został do zapłaty od 19 do 40% (w zależności od progu podatkowego) wartości wyceny programów, które przecież są darmowe. Ministerstwo Finansów naciskane o wyjaśnienia w tej sprawie nie wydało żadnych dodatkowych dyspozycji czy wytycznych w tej sprawie organom skarbowym pozostawiając podatników na łasce interpretacji poszczególnych pracowników Urzędów Kontroli Skarbowej. Oczywiście może się też zdarzyć, że decyzje pokontrolne w podobnych sprawach będą różne, a nawet wykluczające się co może być bardzo kłopotliwe dla firm posiadających oddziały w różnych częściach kraju. Kierownik wydziału podatku dochodowego w jednym z Urzędów Skarbowych twierdzi na przykład, że: „Oprogramowania pobranego z Internetu nie można traktować ani jako darowizny, ani jako świadczenia nieodpłatnego. Brak do tego podstaw prawnych, w tym np. umowy, na podstawie której można określić strony transakcji”. Ale już w Lublinie w tamtejszym Urzędzie Skarbowym stoją na stanowisku, że jeśli program zostanie kupiony z czasopismem i sprzedawca wystawi fakturę (oczywiście wyłącznie na nośnik) to taki program można na tej podstawie amortyzować, a przecież sposób otrzymania programu (nośnik czy brak nośnika) nie powinien mieć żadnego wpływu na sposób księgowania czy zaliczania w koszty uzyskania przychodu.
Podatek dochodowy
W przytoczonym przypadku organa kontroli skarbowej powołują się na artykuł 11 Ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych. Artykuł ten stanowi, że „Przychodami, (…) są otrzymane lub postawione do dyspozycji podatnika w roku kalendarzowym pieniądze i wartości pieniężne oraz wartość otrzymanych świadczeń w naturze i innych nieodpłatnych świadczeń. (…) Wartość świadczeń w naturze, (…) oblicza się na podstawie przeciętnych cen stosowanych w danej miejscowości w dacie osiągnięcia przychodu w obrocie rzeczami tego samego rodzaju i gatunku, z uwzględnieniem ich stanu i stopnia zużycia.”. Dodatkowo art. 14 tej ustawy stwierdza się, że przychodem jest także „wartość otrzymanych świadczeń w naturze i innych nieodpłatnych świadczeń”. Pozostaje zatem pytanie czy licencja na program komputerowy jest świadczeniem. Jeśli jest to świadczenie postępowanie organów skarbowych można w części usprawiedliwić i przyjąć jego wycenę według innych świadczeń tego typu (chociaż ewidentnie program komputerowy nie jest rzeczą). Urząd skarbowy stał na stanowisku, że z nieodpłatnym świadczeniem mamy do czynienia wówczas, gdy w zamian za określone przysporzenie majątkowe, za które strona świadcząca (autor lub producent nieodpłatnie udostępnionego oprogramowania) nie otrzymała i nie miała otrzymać żadnego ekwiwalentu. Jednak jak wiadomo licencja na program komputerowy nie jest ani usługą ani tym bardziej klasycznym towarem, jest prawem do użytkowania czyjejś własności intelektualnej a w przypadku licencji GNU prawem użytkowania zbiorowej własności.
Podatek od towarów i usług
Jeśli jednak przyjmiemy założenie, że udzielenie podatnikowi licencji na darmowe oprogramowanie jest świadczeniem (np. usługi) to zgodnie z Ustawą o podatku od towarów i usług (w skrócie VAT) przekazujący owe świadczenie jest zobowiązany do odprowadzenia stosownego podatku VAT liczonego od wartości netto danego świadczenia (po jego wycenie). Zatem ZUS byłby zmuszony do odprowadzenia stosownego podatku od przekazanego płatnikom składek programu Płatnika (setki tysięcy o ile nie miliony sztuk). Swoją drogą jest ciekawe czy został odprowadzony podatek VAT od przekazanych płatnikom nośników z tym programem nośnik bowiem ponad wszelką wątpliwość jest towarem i podlega stawce VAT 22%.
Podatek od spadków i darowizn
Jeśli przyjąć interpretację, że program darmowy przekazany w użytkowanie jest w istocie darowizną należałoby także rozpatrywać go w kontekście podatku od darowizny, który opłaca darczyńca. Jednak w przypadku licencji GNU darczyńcy w zasadzie nie ma ponieważ jest on zbiorowy i nieokreślony. Jak wtedy określić podmiot prawny?
Co ma robić podatnik?
Podatnicy mogą bronić się w różny sposób. Pierwszy z nich najprostszy to nie ujawnianie w rejestrach darmowego oprogramowania. Przepisy zobowiązują do rejestrowania wartości niematerialnych i prawnych od wartości 3.500 zł w górę (podobnie jak dla środków trwałych). Drugim ze sposobów lecz bardziej ryzykownym jest nakłonienie dostawcy np. sprzętu komputerowego do zafakturowania oprogramowania darmowego np. w cenie sprzętu lub jak twierdzi Urząd Skarbowy w Lublinie nośnika. Jednak tu sprzedawca w sposób jawny narusza ustalone w warunkach licencji na program warunki jego dystrybucji (nie pobieranie opłat). Oczywiście w razie kontroli skarbowej i podobnej jak w opisanym przypadku sytuacji zawsze można skierować sprawę do wyższej instancji jaką jest Izba Skarbowa, a jeśli to nie pomoże to wnieść pozew do Naczelnego Sądu Administracyjnego licząc na pozytywny wynik odwołania. Tak naprawdę należy jednak wywierać presję na Ministerstwo Finansów aby wydało stosowne oświadczenie w tej sprawie i to dopiero powinno rozwiązać sprawę, gdyż w Polsce utarło się, że pracownicy aparatu skarbowego dość drobiazgowo stosują się do zaleceń Ministerstwa Finansów. Można tez wystąpić do właściwego Urzędu Skarbowego z zapytaniem w trybie określonym w artykule 14 (paragraf 4) ordynacji podatkowej z zapytaniem. Jeśli otrzymamy odpowiedź, że darmowa licencja nie jest świadczeniem w razie kontroli nie powinniśmy się niczego obawiać.